Patrzącw niebo, widzimy miliony gwiazd. Wielu, z nas nasuwa się pytanie: Czy na którejś z nich istnieje życie? Ian Douglas rozwiewa te wątpliwości , w serii ,,Star Carrier’’. Pierwszy tom pt. ,,Pierwsze uderzenie’’ to preludium, do tego co wydarzy się w drugim tomie pt. ,,Środek ciężkości’’… Autor jeszcze raz udawania, że w wąskim gatunku, o tajemniczej nazwie military science fiction, nie ma sobie równych.
Tak właściwie, to, czym
jest owy podgatunek fantastyki naukowej? Większość czytelników, widzi popularne
scf, jako bezmyślną walkę kosmitów. Nic bardziej mylnego! Wykorzystanie
obecnego stanu wiedzy naukowej oraz dodanie do niego zaawansowanych,
futurystycznych przemyśleń, na temat tego, jakim torem potoczy się współczesny
świat, to nie lada wyzwanie. Takie pisarstwo wymaga od autora nie tylko
wyobraźni, ale i gruntownego wykształcenia .Autor wprost idealnie spełnia te
warunki.
Ian Duglas, a właściwie William H. Keith, pisarz, o niezwykłym dorobku literackim. Napisał
ponad sto książek, z których większość została umieszczona na liście
bestsellerów : ,, New York Time'sa''. Niestety, w Polsce
zostały wydane zaledwie dwie książki z serii ,, Star Carrier''. Keith żongluje
gatunkami literackimi. Pisze technothrillery polityczne (cokolwiek to jest),
powieści historyczne, kryminały, a także... military science fiction. Tematy
związane z nauką jak również z militariami i wojskowością, nie są obce
pisarzowi. Weteran wojny w Wietnamie, były członek Korpusu Medycznego Stanów
Zjednoczonych, wykładowca na Uniwersytecie w Pensylwanii i... można tak
wymieniać. Autor, dzięki wszechstronnemu wykształceniu, wie, o czym pisze.
Potężna dawka rozrywki i równie ogromna doza wiedzy. ,,Star Carrier’’ to niemalże z naukową precyzją stworzona wizja
świata w XXV w
Pierwszy tom, kończy się
spektakularnym zwycięstwem Ziemian nad Turuschami.
Admirał Koening, zostaje okrzyknięty bohaterem, awansuje, a Konfederacja
Teksańska oferuje mu tytuł prezydenta. Każdy byłby zadowolony, z takiego obrotu
spraw, ale nie główny bohater. Oddany żołnierz, niemalże wychowany w kosmicznym
dronie, nie chce rozstawać się z służbą wojskową. Co więcej pragnie przesunąć
tytułowy środek ciężkości daleko poza
granice wroga. Jak łatwo się domyślić senatorzy Konfederacji są całkowicie
przeciwni takiemu rozwiązaniu. Nastawieni pokojowo politycy chcą rozpocząć
pertraktacje pokojowe z Imperium Sh’daar, z którym toczyli zacięte boje,
niespełna dwa miesiące wcześniej. Zbuntowany admirał postanawia działać na
własną rękę. Jak potoczy się dalsza akcja? Wystarczy sięgnąć po Środek Ciężkości.
Seria jest powiązana ze sobą, aby odnaleźć się w pierwszym
tomie, niezbędne jest przeczytanie pierwszej części, czyli Pierwszego Uderzenia. Nie znajdziemy w nim wątków obyczajowych, ani
portretów psychologicznych bohaterów. To klasyka gatunku w najczystszej
postaci. Opisy broni, walk, a nawet stopni wojskowych, tworzą z niej powieść od
początku do końca militarną. Drugi tom porusza już nieco inne wątki. Mamy tutaj
rozbite małżeństwa, wpływ pracy na życie prywatne, czy mniej lub bardziej udane
próby analizy postaw psychologicznych bohaterów.
Sami bohaterowie są wykreowani w dużo ciekawszy sposób. Są
przedstawieni jak ludzie nam bliscy, z własnymi słabościami, emocjami i
namiętnościami. W podobny sposób pisarz zaprezentował obcą cywilizację
Turuschów. Koncepcja ich umysłu, który składa się z trzech części, a mianowicie
umysłu: Ponad-Poniżej- Tutaj, do złudzenia przypomina freudowską teorię Id-Ego-
Super ego. Kolejnym plusem tej książki jest fakt, że wątki poboczne dotyczące
życia prywatnego bohaterów, zostały tutaj dopowiedziane i rozwinięte. Dynamika
w opisie bohaterów, sprawia, że od książki trudno się oderwać.
W gatunku military science fiction
niezbędne są odniesienia do nauki czy techniki. W powieści znajdziemy ich, co
nie miara. Oprócz opisów planet, okraszonych informacjami na temat: fauny,
flory czy zjawisk fizycznych na niej zachodzących, autor funduje czytelnikowi
wędrówkę przez wszystkie epoki historyczne. Autor cytuje Juliusza Cezara,
nawiązuje do średniowiecznego badacza Korneliusza z Agrypy czy zachwyca się przemianami
zachodzącymi w renesansie. Nazwisko Einsteina czy postaci historyczne takie jak
Helmut von Moltke pojawiają się niemal na każdej stronie. Dzięki temu zapaleni
fizycy poznają trochę historii, a kochający czytać humaniści dowiedzą się, czym
jest Prawo Moya. Co więcej,
autor, już od pierwszej części dopisuje alternatywną historię do wydarzeń z XXI wieku. Pisze, czym
skutkuje polityka ustępstw wobec Chin czy zbytnie eksploatowanie złóż
naturalnych. Między wierszami możemy wyczytać, jak autor odnosi się do innych
religii, jaki ma stosunek do Islamu.
Gratka dla miłośników polityki? Dlaczego nie, biorąc pod uwagę, fakt, że autor,
(weteran wojny w Wietnamie), zna mechanizmy konfliktów oraz dyskusyjny udziału
polityków w działaniach zbrojnych. Poza tym, sama Konfederacja Teksańska
przypomina swoją działalnością ONZ i odwieczny dylemat: wypowiedzieć wojnę czy też nie?
Książkę czyta się
niezmiernie szybko. Duże litery i dość obszerne marginesy ułatwiają lekturę.
Wrażliwszych czytelników mogą odstraszyć przekleństwa, nieodłączny element
wojskowego życia, a także momentami slangowy, kolokwialny język.
,,Star Carrierr ‘’ nie jest czytadłem, które zachwyci każdego
czytelnika. Nie każdy lubi czytać o wojnie, polityce i obcych cywilizacjach.
Jeśli nie należysz do tej grupy, zakochasz się w pisarstwie Iana Douglasa. ,,Punkt Ciężkości’’ to intelektualna
rozrywka na wysokim poziomie,
a po jej lekturze każdy czytelnik zada sobie pytanie ‘’Co to znaczy być człowiekiem’’
Za możliwość przeczytania dziękuję:

to nie jest niestety tematyka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOj tak, ta pozycja na pewno trafi na moja listę must have, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam właśnie za tego typu książkami ;c
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna sprawa, mi się podoba!
OdpowiedzUsuńJejku, ciągle tu coś zmieniasz:)
UsuńNie mogę się zdecydować, a chcę żeby wygląd był jak najlepszy, dlatego próbuję o zmieniam :)
UsuńW sumie to nie moja bajka, ale tak interesująco napisałaś, że obudziła się w e mnie ciekawość.
OdpowiedzUsuńPS. mam trochę problem z Twoim blogiem, korzystam z chroma i jak wchodzę to rozjeżdża mi się post w każdą stronę, nie wiem, czy za szeroko sobie nie ustawiłaś, a być może coś u mnie, ale tylko u Ciebie tak mam :(
Pozdrawiam :)
Ja niestety należę do grona tych osób, które nie będą zachwycone książką... Absolutnie nic mnie do nie nie przyciąga.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś odejdzie ode mnie niechęć do SF,a póki co cieszę się Twoim entuzjazmem z lektury
OdpowiedzUsuńNapisał ponad 100 książek? To nie brzmi za dobrze... jakby siadał i pisał na wyścigi, zanim swoje powieści dobre przemyśli ;O
OdpowiedzUsuńJak na razie w Polsce ukazały się dwie i były świetne, ale jak inne ? Nie wiem, bo po angielsku trudno dostać jego książki i umiejętności angielskiego są za małe :)
UsuńZdycowanie nie moja bajka. Ostatnio stwierdziłam, że nawet fantasy w minimalnej formie mnie nudzą. Najwyraźniej się starzeję, bo wolę realizm. ;P
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak można napisać taką dużą ilość książek. Podobnie ostatnio czytałam o Nora Roberts(ponad 120). Czy to nie trąci zwykłą banalną i powtarzalną pisaniną? Zrówno książek powyższego pana, jak i pani Roberts nie czytałam, ale widzę, że ludzie się zachwycają.
Military science fiction, nie słyszałam jeszcze nawet o takim rodzaju, choć to chyba nie dla mnie, nie lubię czytać o wojnie, uwielbiam fantastykę, ale raczej tego typu książek nie pokocham. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ostatnio czytam coraz więcej tego typu księzek, więc na pewno się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńNie znam się na tym gatunku literackim, więc muszę odpuścić sobie lekturę tej książki. ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam science fiction, naczytałam się w dzieciństwie książek z tego gatunku i tak mi pozostało. Muszę przeczytać...
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz na mojej stronie. nawet nie wiesz jak miło mi się czyta takie wpisy :) też miałam w podstawówce etap Ani z Zielonego Wzgórza, ale nigdy poza główną serię nie wyszłam. po latach miło jest jednak odświeżyć sobie pamięć z Lucy, bo jej książki w każdym wieku smakują tak samo dobrze :)
OdpowiedzUsuńOj nie dla mnie
OdpowiedzUsuń"o wojnie, polityce i obcych cywilizacjach" - strasznie kojarzy mi się z Diuna, ale tematy typowo militarne to już coś innego, uwielbiam naukowe sifi i je doceniam...nie przepadam tylko za nadmiernym przeklinaniem w literaturze, ale jeśli nie jet to notoryczne, ale tylko aby podkreślić daną postać czy sytuację to ok
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Marta Kor - MK Czytuje
Już widzę błysk w oku mojego taty na widok tej serii!!! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tatusia :) Mój uznaje fanatstykę i sf za ''bzdury''.
UsuńA mój tylko fantastykę czyta :) nawet sam sobie szuka nowych tytułów, potem ja mu muszę pilnować kolejnych tomów w serii :)
UsuńPowiem tak: książek, które w większej części są złożone z opisów, nie lubię. Taki zabieg pokochałam jedynie u Larssona w "Millenium", i tylko u niego. Jeszcze, o zgrozo, o broni i wojnie. Jednakże samą swoją recenzją niezmiernie mnie zaciekawiłaś. Szczerze przyznam, że się waham i nie wiem co zrobić z tym fantem... Naprawdę nie wiem.
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem: książki na nagłówku należą do Ciebie? :)
Przyznam, że gatunek military science fiction trochę mnie odstrasza, ale z drugiej strony trzeba próbować nowych rzeczy, poszerzać horyzonty... Więc jeżeli będzie okazja, to przeczytam:)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie ^^ :)
OdpowiedzUsuń