Znowu zrobiłam sobie za długą przerwę, ale tym razem jestem
usprawiedliwiona. Czytałam trudną książkę, w sumie to bardzo trudną, a w sumie
to miałam nie lada wysiłek intelektualny ! Pewnie wiecie z treści cytatu, że
chodzi o .... Zniewolony Umysł.
Moje słowa są
równocześnie protestem. Doktrynie odmawiam prawa do usprawiedliwienia zbrodni
popełnianych w jej imieniu. Współczesnemu człowiekowi, który zapomina o tym,
jak nędzny jest w porównaniu z tym, czym może być człowiek- odmawiam prawa do mierzenia
przeszłości i przyszłości własną miarą.
Z Czesławem Miłoszem
spotkałam się w szkole podstawowej, biorąc udział w jakimś konkursie recytatorskim. Laureat Literackiej Nagrody Nobla, z 1980 r.
Poeta, prozaik, esteta, prawnik, jak tłumaczy ciocia Wikipedia. Jednym słowem
nasze dobro narodowe. Debiutował w grupie poetyckiej Żagary ( uwielbiam ich
wiersze), studiował w Wilnie. Podczas II WŚ, lepiej znany jako Jan Syruć.
Później romans z komunizmem, który skończył dość szybko, bo już w 1951 jego
dzieła objęto cenzurą. Niestety, plama w życiorysie pozostała, dlatego między
innymi autor napisał Zniewolony
Umysł.
W czym tkwi fenomen
komunizmu ? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć autor. Sięga do źródeł, czyli
swojego mistrza, jeszcze z czasów Żagary, czyli Witkiewicza. w pierwszym
rozdziale Murti-Bing, opisuje, jak Witkacy przewidział funkcjonowanie
zbrodniczego systemu, jakim jest komunizm. Miłosz zastanawia się nad fenomenem
Witkacego, który już za czasu rewolucji październikowej (znowu odsyłacz do
wiki, podstępna edukacja) przewidział, że hasła głoszone przez czerwonych, to
podwaliny imperium, które okrucieństwem, przewyższało III Rzeszę. Takie hasła
potrzebują odpowiedniej ideologii. Miłosz w jeszcze prostszych słowach wyjaśnia
ją w rozdziale trzecim- Ketman. Kto choć trochę orientuje się w systemie
totalitarnym, zrozumie przesłanie Ketmana. Totalna inwigilacja, totalne oddanie
wodzowi i doktrynie, totalne zniewolenie. Oczywiście taki filozofia potrzebuje
wroga. Pewnie wiecie o kogo chodzi ? Zły, zbrodniczy, kapitalistyczny Zachód.
Demokracja, jako zniewolenie robotników przez burżujów. Jak wyprać mózg nawet inteligentowi, w
rozbrajająco szczery sposób wyjaśnia autor. Do biednych robotników przychodzi
człowiek, który mówi że przywróci równość, wolność i zapełni brzuchy biednych
robotników, kosztem mieszczańskiej, burżuazyjnej klasy wyzyskiwaczy. Taki
robotnik mający widmo nakarmienia pięciorga dzieci i ciężarnej żony, jak gąbka
wchłonie takie hasła. No i mamy komunizm. Skoro to totalitaryzm to muszą być
ofiary, osoby które nie pasują do systemu. Miłosz pisze, o Alfie
intelektualiście, moraliście który dostosował się do czasów i pisał wiersze w
stylu Stalin, Słońce Narodu, choć
przed wojną był konseratystą, biegał do Kościoła i ścigał Żydów. Takich poetów
po wojnie było co nie miara... W opozycji do nich był poeta Beta. Biedny
pokrzywdzony przez II WŚ, pobytem w obozie czy trudem wojennego życia, nie może
odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. No i ostatni. Gamma, który z
wolnomyśliciela stał się zniewolonomyślicielem (obiecuję to był ostatni
neologizm w moim wydaniu) i Delta, skomplikowany twór, który chcąc być głosem
narodu i wnieść choć trochę wolności w niewolę, przysporzył wielu problemów
władzy. A na końcu tego ogonka, człowiek. Największy wróg systemu.
Kolejna książka, którą mogą
postawić na półce: panteon
świtowej literatury. Cieszę się że dopiero teraz przeczytałam Zniewolony Umysł. To trudna lektura, do której
trzeba się przygotować. Odniesienia do wydarzeń historycznych czy dzieł sprzed
100 lub 200 lat mogą przysporzyć trochę problemu. Poza tym język jest na prawdę
na wysokim poziomie, w końcu jej autorem jest Noblista. Książka przypomina
długi wykład, do którego trzeba się przygotować. Warto. W Polsce każdemu wydaje
się, że jest specjalistą i może moralizować tak jak Alfa. Wielu do tej pory
umoralnia Miłosza. Tak najlepiej prawda? Nie wiedzieć nic o czasie, w
którym żył autor, a w ogóle to dorastać i dojrzewać w Wolnej Polsce, a potem
bawić się w głos sumienia. Czy do takich ludzi jest skierowana książka? Myślę,
że nie, oni i tak nie zrozumieją. Zniewolony
umysł to manifest dla ludzi wolnych od nienawiści. Krzyczcie, że Miłosz,
Szymborska czy Bauman to komuchy, a nie wiedzcie, kiedy wybuchły strajki w
Stoczni Gdańskiej.
Ostatnio były lekkie recenzje. Czas
na coś ambitniejszego, ale teraz robię sobie odpoczynek i czytam coś lekkiego.
autor: Czesław Miłosz
tytuł: Zniewolony Umysł
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 2009 (data przybliżona)
ISBN: 978-83-08-04405-6
liczba stron: 280
ocena: 6/6
To musi być faktycznie trudna lektura, jednak skoro warto, to chętnie spróbuję swoich sił.
OdpowiedzUsuńTeż czytałem "Zniewolony umysł" i m też byłem pod jego wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńJa również z Czesławem Miłoszem spotkałam się w szkole podstawowej,ale nie piałam z zachwytem nad jego twórczością.Jakoś mi niestety nie przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńBędę miała na uwadze tą książkę, bo chciałabym się zaznajomić choć z jedną lekturą Miłosza. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś przedrzeć się przez tą książkę, ale okazało się to dla mnie niewykonalne. Może innym razem...
OdpowiedzUsuńNa Miłosza przyjdzie jeszcze u mnie czas...ale nie w tej chwili. :)
OdpowiedzUsuńMoja ostatnia przygoda z Miłoszem to opasła biografia autorstwa Franaszka. Piękna i profesjonalna, ale jakże męcząca w lekturze:) Stąd dłuższy odpoczynek od noblisty:)
OdpowiedzUsuńHm... Ja bym chciała przeczytać "Dolinę Issy" Miłosza. :) Ale to jeszcze będzie musiało ciut na mnie poczekać.
OdpowiedzUsuńhttp://our-kingdom-of-books.blogspot.com/
nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńTrudna pozycja, może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam ją na mojej liście, jednak jeszcze czeka na przeczytanie (:
OdpowiedzUsuńwww.realizuj.blogspot.com
Literówka w tytule!
OdpowiedzUsuńDzięki i gratuluję spostrzegawczości. Już to poprawiam :)
UsuńInteresujące pod każdym względem. Tak, Miłosza zawsze kojarzyłam z komunizmem. Pamiętam tylko jeden jego wiersz, o powojennej Warszawie, urzekł mnie meldyjnością, łagodnym smutkiem, ale poza tym nie znalazłam z Miłoszem wspólnego języka. Ta książka naprawdę mnie fascynuje, tak jak fascynuje mnie komunizm. Jak byłam mlodsza buntowałam sie przeciwko tacie-konserwatyście- że przecież idea komunizmu jest dobra, i sama bym się pod nią, jako robotnik, podpisała. Tata uparcie opisywał mi PRL i tłumaczył, co w tej ideologii nie wypaliło. Ale ja chcę wiedzieć więcej i dokładniej, choćby po to, by kłocić sie zludźmi, ktorzy myślą inaczej niz ja ;) Polityka i muzyka, o to lubię walczyć.
OdpowiedzUsuńChętnie zmierzę się z tym dziełem, lubię wyzwania ): pozdrawiam ":)
OdpowiedzUsuńNajwiększe arcydzieła zawsze są trudne :) Ja jednak podziękuję. Lubię wiersze Miłosza, ale nic poza tym :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale oczywiście słyszałam o tej książce. Może kiedyś w przyszłości przeczytam.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak czytałam tę książkę, zrobiły na mnie duże wrażenie pewne oceny (chodzi mi o odniesienie do kolegów po fachu) Miłosza.
OdpowiedzUsuńStoi na półce i czeka. Muszę koniecznie przeczytać, szczególnie, że Borowski jest moim przyszłym tematem "badań". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrudna książka, kiedyś po nią sięgnęłam, ale chyba to nie był mój czas, bo przerwałam i sięgnęłam po co innego. Niemniej jej lekturę tylko dosunęłam w czasie :)
OdpowiedzUsuńW sumie mam podobnie jak Edyta wpadła mi w ręce zaczęłam ją i stwierdziłam że to nie jest lektura dla mnie na teraz;)) zdecydowanie ambitna pozycja;)) pozdr
UsuńChyba przeczytałam, ale nie pamiętam. Widzę, że musze sobie ją odświeżyć.
OdpowiedzUsuńNie wzięłam się jeszcze za Miłosza, chyba na wolę koncentrować się na czymś, co nie kojarzy mi się z nauką ;)
OdpowiedzUsuńinteresujące pozycje, ale nie bardzo w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńprzeskoczyłam post - komentarz miał być do stosiku :(
Usuń