Dawno nie czytałam dobrego, wciągającego skandynawskiego kryminału. Od czasu Larssona czy Marklund czy Nesbo w tym gatunku panował swoisty przestój. Niby non-stop wydawano jakieś książki, ale to nie było to samo. Dopóki, gdy z biblioteki n wypożyczyłam Domek z piernika stwierdziłam, że skandynawska literatura trzyma poziom, który narzucił autor trylogii Milenium.
Domek z piernika to debiutancka powieść pani Carin Gerhardsen. Wielu czytelnikom, to nazwisko nic nie mówi. Autorka dwóch książek Najmroczniejsza ciemność i Kołysanka Śmierci. Nie były mi one wcześniej znane i szczerze mówiąc nie miałam ochoty żeby ich czytać. Sięgając po Domek... miałam ochotę na lekką i (niekoniecznie) przyjemną lekturę. Dodam, że sam życiorys autorki trochę mnie zniechęcił... nauczycielka matematyki... brrr... Spodziewałam się jakiś matematycznych łamigłówek, które pomogą znaleźć mordercę. Naszczęście, zamiast matematycznego bełkotu, dostałam dobry thriller psychologiczny z Freudem w tle.
Skąd w człowieku bierze się zło ? To pytanie, które od wieków trapi uczonych. Gerhardsen próbuje odpowiedzieć na to pytanie, kreując postać bardzo tuzinkową. Życiowy nieudacznik Thomas Harris, zupełnie niczym nie wyróżnia się w tle. Z zawodu jest zwykłym gońcem, żyje samotnie, obserwuje ludzi, ma 44 lata, nie ma żony, rodziny, pozycji społecznej, ma za to bagaż wspomnień. Życie przeszłością to teraźniejszość Harrisa. Wspomnienia z dzieciństwa, których nie pamięta statystyczny człowiek, nie pozwalają mu normalnie żyć. Piętno prześladowanego dziecka ciągnie się za nim niemal od czterdziestu lat, a co gorsza jego oprawca, żyje w tym samym mieście co on. Żeby było ciekawiej ma rodzinę, dzieci, dobrą pracę piękną żonę i wakacje w ciepłych krajach. Później, jak to w skandynawskich kryminałach bywa, dochodzi do morderstwa. I to nie jednego. I to nie takiego zwykłego, ale pełnego okrucieństwa, skomplikowanych, intryg, śledztw... czyli wszystkiego co w tym gatunku najlepsze. Co ciekawe, sprawą zajmuje się, tym razem nietuzinkowa postać. Policjant śledczy to człowiek opętany pracą, karierowicz który przez 24 godziny zajmuje się śledztwem. Na szczęście Pani matematyk łamie ten stereotyp i na kartach powieści kreuje ciepłego człowieka. Z pięciorgiem dzieci, żoną piekącą ciasto, uroczym domkiem, który zajmuje się śledztwem, które zupełnie do niego nie pasuje.... Więcej Wam nie napiszę, sami przeczytajcie :)
Książka, jak książka, wybitna nie jest posiada kilka mankamentów (oj, poleje się krew, jak na kryminał przystało). Po pierwsze jest cholernie przewidywalna. Jeśli przeczytałeś kilak książek w tym typie, już na sześćdziesiątej stronie domyślasz się kto jest mordercą, na 160 jesteś pewnym, na 200 możesz się założyć o 200 zł, a potem masz satysfakcję w stylu Haha znowu miałem rację. Wada numer dwa. Książka jest na swój sposób psychologiczna, ale autorka chce z tego uczynić główny atut. Psychologia w tej powieści jest raczej próbą realizacji XIX-wiecznych koncepcji Freuda. Czy autorce się udało ? Sami musicie ocenić. Wada numer 3. kocham książki które są napisane pięknym językiem. Nawet książka, która pozornie nas nie interesuje, może zachęcić barwnym językiem, żywymi dialogami i plastycznymi opisami. Tutaj mi ich brakowało.
Warto wspomnieć, że książka jest pierwszą książką z cyklu o nietuzinkowym detektywem z gromadką dzieci. Autorka już napisała kolejne części, czekające na tłumaczenia. Z ciekawości sięgnę. Sama powieść nie wbija w fotel, ale gdy ją kończysz myślisz, myślisz... i myślisz. Jak wyglądało Twoje dzieciństwo?
Autor: Carin Gerhardsen
Tłumaczenie: Robert Kędzierski, Anna Krochmal
Tytuł: Domek z piernika
Tytuł oryginalny: Pepparkakshuset
Seria/cykl wydawniczy:
Conny Sjöberg tom 1
Data wydania: 8 maja 2012
Wydawnictwo: Rebis
Ocena: 3/6
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Może niekoniecznie w moim stylu, wiesz, że kryminały to niekoniecznie mój konik. A słabe kryminały to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńJa lubię kryminały i do tego psychologiczne z ciekawości bym ją przeczytała, choćby dlatego, że twoja recenzja mimo opisanych wad zachęca;) pozdrawiam;))
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, ale za tzw. przeciętniaki nie zamierzam sięgać, dlatego tym razem spasuje.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie przeraża ta przewidywalność. Nie wiem czy to dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnego skandynawskiego kryminału. Ten brzmi całkiem ciekawie, ale trochę mnie zniechęciło, że napisałaś o przewidywalności. Pytanie o źródło zła w człowieku jest ważnym problemem filozoficznym i nie wiem, czy chcę sięgać po coś, co łączy go z przewidywalnością.
OdpowiedzUsuńDla mnie raczej nie będzie taka przewidywalna, bo ja rzadko czytam kryminały, najwyżej pożyczam od mamy. Ona kocha te skandynawskie, za to niecierpi żadnych książek amerykańskich, więc nawet jeśli "Domek z piernika" mi nie przypadnie do gustu, to jej na pewno. No i skandynawów można łatwo dostać w bibliotece, a to dla mnie ma znaczenie. Chętnie przeczytam, tak na spróbowanie.
OdpowiedzUsuńCzołem!
Tym razem nie dla mnie - jeżeli kryminał, to tylko i wyłącznie dobry :) Szkoda mi czasu na coś niewyróżniającego się z tłumu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie - blog ubogacam o vlogi :)
Ja raczej skupię się na naszych rodzimych kryminałach:)
OdpowiedzUsuńa mogłabyś jakieś polecić ? :)
UsuńTo się wtrącę :) Dla mnie przede wszystkim polskie retro kryminały, np. Wrońskiego, Czubaja, Krajewskiego :D
Usuńoj nie chyba tym razem sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńJa z kryminałami dopiero będę zaczynać i na pierwszy rzut pójdzie właśnie Milenium. :)
OdpowiedzUsuńNie lubię kryminałów ;/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://ksiazkowy-kacik.blogspot.com/
O tej książce nie słyszałam, a mnie zaintrygowała, aczkolwiek na wielkie coś po Twojej recenzji nie będę się nastawiać. Z polskich kryminałów mogę Ci polecić "Krew na placu lalek" K. Kotowskiego ( u mnie recenzja http://wybranyswiathistorii.blogspot.com/2013/04/krew-na-placu-lalek-krzysztof-kotowski.html)
OdpowiedzUsuńKurczę, te mankamenty, które wymieniłaś, dla mnie są bardzo poważne :( Nie ukrywam, że mój zachwyt nad tą książką, wywołany innymi recenzjami, właśnie opadł...Nie znoszę przewidywalności, wolę, jak autor prowadzi mnie ślepą ścieżką. Muszę się sama przekonać.
OdpowiedzUsuńPS Trafiłam tutaj z bloga Maialis :) Mam pytanie! Z jakich książek/stron uczysz się szwedzkiego? :D