środa, 26 czerwca 2013

Belle époque... czyli zakochani w przeszłości

   Miałam skrobnąć coś wczoraj, ale niestety moje lenistwo zwyciężyło. Dlatego piszę, dzisiaj, nazbierało mi się trochę zaległości i w sumie nawet nie wiedziałam od czego mam zacząć. Dawno nie recenzowałam  filmu, dlatego Książę Mgły, będzie musiał poczekać, bo dzisiaj słów kilka napiszę o Woodym Allenie.
   Kilka dni temu po raz kolejny obejrzałam O północy w Paryżu. Wstyd się przyznać, ale nie oglądałam innych filmów Allena, teraz wiem że czas to nadrobić. Kim on jest ? Chyba wszyscy czytelnicy mniej więcej wiedzą. Wybitny  reżyser, wiekowy, ale jak na swoje siedemdziesiąt osiem lat świetnie się trzyma. oprócz reżyserowania, zajmuje się jazzem,w 2008 r.odwiedził nasz kraj wraz ze swoim zespołem Woody Allen and his New Orleans Jazz Band. Wizytówkami Allena są : Vicky Christina Barcelona, Zakochani w Rzymie czy oscarowe Annie Hall, Hannah i jej siostry i oczywiście O północy w Paryżu.
Plik:Owen wilson.JPG
  Nie dajcie się zwieść opisowy filmu, który zaczyna się słowami: komedia romantyczna. Może początek rzeczywiście jest nieco cukierkowy. Młody pisarz Gil (Owen Wilson) i jego narzeczona  Inez (Rachel McAdams) podróżują do Paryża, wraz z obrzydliwie bogatymi rodzicami przyszłej panny. W trakcie wyjazdu okazuje się że para średnio się dogaduje. Sprawę komplikują rodzice oraz pseudo-inteligentni znajomi Inez. Nieco roztargniony, artysta Gil nie może się odnaleźć w całej sytuacji, czemu się nie dziwię.
   W tej beznadziejnej  sytuacji pojawia się światełko w tunelu. A raczej stare auto, z epoki Hemingwaya i Dallego. Wszystko  dzieje się o północy, oczywiście w Paryżu. Gil, niczym surrealista przenosi się w czasie gdzie poznaje Hemingwaya, Picassa, Gertrude Stein i Salwadora Dali ( we wspaniałej roli Adriena Brody)
   Tak jak napisałam na początku, film oglądałam już dawno. Później nie sięgnęłam po Allena, ale za to zainteresowałam się dwudziestoleciem międzywojennym i tytułową belle époque. Przesłanie filmu jest proste. zdarza nam się tęsknić za czasami, które minęły. Któż z nas nie chciałbym na żywo posłuchać Edith Piaf (przemilczę to że później śpiewała dla nazistów) czy wybrać się na spotkanie gdzie Hemingway we  własnej osobie opowiada o swojej najnowszej powieści. Czasy manifestów futurystycznych, surrealizmu i radości z zakończonej wojny. Tak właśnie myślał Gil, a gdy jego marzenia się spełniły, przekonał się że można iść jeszcze dalej. Któż z nas nie chciałby być świadkiem wydania Manifestu Komunistycznego, spotkać Ibsena czy czytać Jądro Ciemności miesiąc po opublikowaniu. Tęskniąc za tym co minęło możemy przegapić to co jest. 
 Ni mniej ni więcej, znowu tworzę cukierkową recenzję, którą podsumuję jednym słowem: Warto
Tytuł: O północy w Paryżu
Rodzaj: Komedia romantyczna, fantastyka
Premiera: 28.08.2011, w Polsce 11.05.2011
Reżyseria i scenariusz: Woody Allen
Ocena: 5/6

20 komentarzy:

  1. Oooo!
    Jeden z moich ulubionych filmów! Cudny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebster Blog.
    Więcej informacji u mnie:
    http://skrytkaslow.blogspot.com/2013/06/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam nieustannie tęsknię.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Nominuję cię do Liebster Blog Award. Blog jest świetny! Więcej info na http://mkczytuje.blogspot.com/2013/06/nominacja-do-liebster-blog-na-mk-gotuje.html lub http://mkgotuje.blogspot.com/2013/06/nominacja-do-liebster-blog-na-mk-gotuje.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że mój komentarz pozostanie w opozycji i do tekstu, i do komentarzy. Film obejrzałam do połowy, bo w ogóle mnie nie zainteresował, to zupełnie nie dla mnie. A do czasów przeszłych jakoś nie tęsknie. Tak, dziwna jestem:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oglądałam chyba, ale muszę to zmienić kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie widziałam, ale wygląda na to, że powinnam go zobaczyć :D

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. film oglądałam jakiś czas temu, ale tak średnio mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym chciała wybrać się na występ Edith Piaf! Jeden z najpiękniejszych głosów w historii (moim zdaniem). :)
    Widziałam jedynie kilka filmów Allena (w dodatku większość nie przypadła mi do gustu), tego opisywanego przez ciebie nie znam. Polecam natomiast "Purpurową różę z Kairu": najlepszy z tych, które miałam okazję zobaczyć, świetna historia, zabawna i wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Próbowałam kiedyś obejrzeć ten film ale nie dałam rady, nie podoba mi się twórczość Allena

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie oglądałam, ale jak widzę warto to nadrobić w wakacje :)
    Czekam na recenzję "Księcia mgły", którego czytałam jakiś czas temu i ciekawe czy książka i Tobie się spodoba ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie - kinga42 blogspot magiczny zakątek Będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam za Woody Allenem, ale podobał mi się film "co nas kręci. Co nas podnieca" Całkiem sympatyczny.

    OdpowiedzUsuń
  13. tyle dobrych słów słyszy się o Allenie, ale do mnie zupełnie on nie trafia. kompletnie nie czuję jego poczucia humoru.

    p.s. tak, wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu (prócz nagłówka) są mojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj nominowałem Ciebie do Liebster Award: http://imperiumlektur.blogspot.com/2013/06/nominacja-do-liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię Allena, a przynajmniej te filmy, które widziałam mi się podobały :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo rzadko oglądam filmy, praktycznie wcale, gdyż wolę poczytać książkę, ale może kiedyś skuszę się z czystej ciekawości na ,,O północy w Paryżu'' skoro tak polecasz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Widziałam kilka filmów Allena i wszystkie przypadły mi do gustu są specyficzne, wymagające i oryginalne. Dzięki temu przyciągają, jestem zakochana w filmie, który zrecenzowałaś, klimat Paryża, wspaniała ścieżka dźwiękowa i magia dawnych czasów. Na zakończenie mamy prawdziwą puentę, wspaniały film, świetna recenzja i bardzo dobry blog. Na pewno bee Cię odwiedzać:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Twoje notki, czytam je jednym tchem i czekam na więcej. Co do zaległości - nie przejmuj się. Ja mam chyba z 8 recenzji, które leżą sobie w folderze i czekają, aż się za nie wezmę. Co do filmów Allena- są specyficzne, jednak ja je kocham. "O północy w Paryżu" czeka na weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie widziałam tego filmu, ale chciałabym go zobaczyć. Jak tylko się ogarnę i znajdę trochę czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Film świetny, bardzo miło wspominam wyjscie do kina z moją córką :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i pozwoli mi pisać jeszcze lepsze teksty.