środa, 19 czerwca 2013

Feministyczna fantastyka z kontynentu kangurów.

Uczennica maga - Trudi Canavan     Witam :) Łędina, jedna z czytelniczek mojego bloga poprosiła mnie, abym wróciła do korzeni, czyli napisała coś w stylu Zwiadowców (o których był pierwszy post). Akurat dobrze się składa, bo wczoraj przeczytałam ośmiuset- stronnicową powieść autorstwa Trudi Canavan. Zapewne już wiecie o czym mowa.
       Autorka spektakularnej serii Trylogia Czarnego Maga, opatrzyła serię prequelem pt. Uczennica Maga. Miałam przeczytać tą książkę już w zeszłym roku, ale niestety musiała ustąpić miejsce lekturom szkolnym, dlatego zajęłam się  nią dopiero teraz. Z okładki dowiedziałam się, że pisarka jest Australijką. Nigdy nie czytałam dzieł pisarza, który pomieszkiwałby na tym kontynencie. Zadebiutowała w 1999r. opowiadaniem Szepty Dzieci i Mgły. Z zawodu jest projektantką i ilustratorką, dla pisma Aurealis, poświęconego fantastyce. Gdybyście byli na kontynencie kangurów, warto odwiedzić Melbourne. Może spotkamy tam panią Canavan, bo mieszka tam wraz ze swoim partnerem. Obok Trylogii światową sławę przyniosła jej seria Era Pięciorga. Obecnie, autorka pracuję nad trylogią Millennium's Rule, jej pierwszy tom ukaże się w 2014r. No cóż, jeszcze trochę sobie poczekamy.
Trudi Canavan       Tytułową uczennicą, jest szesnastoletnia Tessia. Poznajemy ją jako początkującą uzdrowicielkę, która pomaga swojemu ojcu leczyć wieśniaków. W tym momencie trafiamy na wątek nieco feministyczny Dziewczyna bardzo chciała iść w ślady ojca, ale szczytem kariery, jaki mogła osiągnąć kobieta, była praca akuszerki. Do tego iście średniowieczne podejście matki bohaterki, które sprowadza się do słów. Wyjdź jak najszybciej za mąż.  Pewnego dnia wybiera się w towarzystwie ojca do rezydencji maga Dakona, uleczyć miejscowego niewolnika. Tam zostaje zmuszona bronić się przed atakiem maga, który sypiałby ze wszystkim co się rusza (już wiem dlaczego ta książka nie jest w dziale dla dzieci, tylko dla dorosłych). W ten sposób ujawniają się jej magiczne zdolności i dziewczyna zaczyna karierę  jako ...  Magiczka (brzmi tak dobrze jak polityczka albo ministerka ). Co powszechne dla tego rodzaju literatury Tessia ma ponadprzeciętne zdolności, a okres jej nauki przypada na czas wojny. W tym czasie ma okazję się wykazać zarówno umiejętnościami przypisanymi Magom jak i uzdrawianiem wojowników, rannych podczas starć dwóch rywalizujących ze sobą krain (prawie jak Czerwony Krzyż). Jak zakończy się wojna i jak potoczy się życie Tessi, dowiemy się czytając Uczennicę Maga.
  Wystarczy tylko  przebrnąć przez osiemset stron powieści. Zadanie ułatwia to, że na każdej stronie coś się dzieje. Przypomina trochę Harr'ego Pottera, przeczytasz 300 stron a wydaje ci się jakbyś przeczytał pięćdziesiąt. Canavan próbuje tworzyć świat na miarę tolkienowskiego Śródziemia. Po mimo wielowątkowej fabuły i misternie stworzonego świata, wiele jej brakuje, bo mistrza Tolkiena ciężko jest doścignąć. Na szczęście, zaczęłam czytać twórczość tej autorki w dobrym czasie. Są wakacje, a to idealny czas na niewymagające książki, które pozwolą przenieść się do zupełnie innego świata. Właśnie to lubię w fantastyce. Prezentuje zupełnie powszechne problemy, przeniesione na grunt magii, czarnoksiężników i dziwnych stworzeń. Dlatego gdy ktoś mówi mi że fantastyka nie jest życiowa, z reguły wybucham śmiechem. Ile kobiet musiało się nasłuchać że chce wykonywać zawód zupełnie nie kobiecy (np. nie zostawać pilotem albo żołnierzem bo jest kobietona ą) i powinna się jak najszybciej ustatkować ( czytaj rodzić dzieci, bo jest niż demograficzny i jest to dobra inwestycja, bo nigdy nie wiadomo jak to z tymi emeryturami). 
 Nie wiedziałam, że mam taki bajer przy komentarzach, jak obrazki które musisz przepisać, jeśli chcesz wypowiedzieć na moim blogu. Chyba to usunęłam, ale dajcie mi znać bo jako bardzo początkująca blogerka nie znam się na wyższych technologiach blogowania :)
 

23 komentarze:

  1. Obecnie nie uwzględnie tej książki w moich planch, ale w przyszłości czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mogę dodać Cię do obserwowanych :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już kiedyś o tej książce i już wtedy byłam nią zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy sięgnę po tę książkę, bo czytałam pierwszą część tej trylogii i jakoś nie porwała mnie zbytnio ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gildia magów" tej autorki stoi u mnie na półce i czeka...sama nie wiem na co. ;) Chyba aż wszystkie książki z biblioteczki przeczytam i zostanie mi tylko ta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej na razie nie znajdę czasu na tę książkę. Ciężko się czyta twoją recenzje - tapeta to uniemożliwia, strasznie oczy się męczą. Taka mała sugestia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się za nią zabrać, trylogia czarnego maga urzekła mnie, jednak o tej książce jakoś zapomniałam, mam nadzieję to zmienić. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawa lektura. Będę miała ją na uwadze, jak tylko uporam się z moimi zaległościami czytelniczymi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kojarzę tą autorkę, nawet miałam zamiar wypożyczyć pierwszą część trylogii ale nie mogłam ją "złapać" w bibliotece więc zrezygnowałam, może podejmę następną próbę.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Trylogia Czarnego Maga" jest tragiczna, to nieco lepsze... Jest tyle o wiele wartościowszej fantastyki, którą można czytać w wakacje ;) Jak choćby "Gra o tron"

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, teraz poleje się krew, bo mam zupełnie odwrotne inne zdanie na temat tej powieści.;P

    Po pierwsze nazwałabym ją pseudofeministyczną raczej. Przyjrzyjmy się wątkowi Tessi - główna bohaterka jest super inteligentna, wytrwała, lubiana przez wszystkich i w ogóle naj. Reszta kobiet, niezależnie od wieku i statusu społecznego, to głupie gąski zainteresowane tylko kieckami i facetami. Jeśli dorzucimy do tego, że naszą heroinę chce natychmiast (lub prawie natychmiast) zaciągnąć do łóżka wszystko, co nosi spodnie, dostajemy koncertową Mary Sue... Aż szkoda, że autorka dodała do tego całkiem udany wątek sachakański - tylko się marnuje w takim towarzystwie.

    Poza tym, cała powieść jest przegadana i przez to strasznie nudna. Nie zliczę nawet, ile razy było tam szczegółowo opisywane sprzątanie ze stołu czy przygotowanie posiłku, nic niewnoszące do fabuły. Gdyby wyciąć tak z połowę tekstu, nikt by nawet nie zauważył braku, a powieści by to wyszło na dobre. Tej pani po prostu brakuje redaktora z ikrą.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie lani krwi to ja lubię :)Po pierwsze myślę, że kobiety w tej powieści przedstawiono w taki sposób, aby cechy naszej heroinę były bardziej wyraziste. Co to za sztuka być odważną i inteligentną jak wszyscy wokół są tacy sami, fabułę szlag trafia. Poza tym do dzisiaj jest tak, że wokół nas jest pełno głupich gąsek. Tylko niektóre kobiety potrafią się wybić, zrobić karierę w zawodach zdominowanych przez mężczyzn. Więc ten watek był bardzo życiowy.

      Wcześniej czytałam ''W poszukiwaniu straconego czasu" t.1 tam to dopiero były szczegółowe opisy. Wiem , że porównanie tych dwóch pozycji jest kretyńskie, ale przy sześciostronicowych opisach Prousta, pani Canavan wymięka. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ja myślę, że bohater powinien być tak skonstruowany, aby nie trzeba było ze wszystkich innych postaci robić ćwierćinteligentów w celu podkreślenia jego wybitności. Jeśli autor ucieka się do takich sztuczek, po prostu ma braki w warsztacie i to jego błąd. Przywoływanej pani Rowling udało się tak napisać Harrego, żeby mógł być ważny nawet wśród mądrzejszych od siebie, więc można.;)

      Z tym, że za opisami u Prousta stał jakiś zamysł artystyczny, który jest raczej oczywisty. Za opisami pani Canavan nie stoi nic. Nie wnoszą niczego ani do fabuły, ani do psychologii postaci, ani do świata przedstawionego. A że fantastyka jest takim gatunkiem, w którym nudzenie czytelnika jest zbrodnią (w przeciwieństwie do głównego nurtu, gdzie może być założeniem artystycznym;)), uznaję to za błąd autorki.

      Usuń
    3. Czy w Harrym, Ron nie był przedstawiony jako mniej inteligentny dodatek do Harrego, który w czwartej części ma kompleksy z tego powodu, Hermiona została wykreowana jako kujonka która siedzi z nosem w książce, Malfoy - czarny charakter o odwadze godnej tchórzofretki, a Carbb i Goyle- tego nie trzeba komentować. Każdemu z nich brakowało trochę do ćwierci inteligencji (co nie znaczy że nie lubię przygód chłopca z błyskawicą na czole;)). A co do zamysłu. u Canavan też był. Lubię sobie wyobrażać nieposprzątany stół czy targ nad którym rozwodzi się autorka. Może one nic nie wnoszą, ale książka z samymi dialogami raczej nie przejdzie, a ja sobie wyobraziłam że gdzieś może być większy bałagan niż u mnie w kuchni. Mnie książka nie nudziła, a po Prouscie, Freudzie i Camusie szukałam czegoś niewymagającego. No i znalazłam ;) Jak wystrój ?

      Usuń
    4. Ale zauważ, że mówisz wyłącznie o postaciach w wieku Harrego, czyli najpierw dzieciakach, a potem nastolatkach. U Cnanavan te"głupsze" postacie to głównie dorośli (a bohaterka jest nastolatką). Nie chcę powiedzieć, że wiek musi korelować z mądrością, ale sama przyznasz, że układ w którym wszyscy dorośli są bardziej infantylni od nastolatki nie jet normalny. A im starsi stają się bohaterowie Rowling, tym mniej sztampowi i widać, że choć różnią się od Harrego, nie są mniej inteligentni. Ron był po prostu bardziej zakompleksiony, ale zauważ, że w szachach wymiatał, w przeciwieństwie do Harrego, co jest oznaką wysokiej inteligencji.;) Hermiona co prawda nadmiernie lubiła książki, ale nigdy nie przedkładała ich ponad sprawy ważniejsze (jak bezpieczeństwo przyjaciół i szkoły), w przeciwieństwie do canavanowych magiczek, które zupełnie niezainteresowane losem kraju, pojechały na targ po fatałaszki (a przecież to nie były zwykłe chłopki, dla których zmiana władzy łączy się tylko z tym, że dla kogoś innego zapłacą podatek). Malfoy to typowy, wredny szczurek (nie ubliżając szczurom), ale nie był kreowany na głupszego od Harrego - po prostu czytelnicy mieli go nie lubić. A jego dwaj Goryle, no cóż - osobiście uważam ich za przekombinowany element komiczny...

      Kolorek szablonu mi się podoba, ale szczerze mówiąc, te żółte litery ciężko się czyta. Może spróbować rozjaśnić tło posta i dać bardziej stonowany kolor tekstu?...

      Usuń
    5. Malfotowi szczególnie dziesięć punktów do inteligencji dodała zamiana w tchórzofretkę, a jeśli chodzi o Rona to i tak główną nagrodę zgarnął Harry, a następne postępowanie Rona które zakrawało pod kompleks chłopca bez blizny przyćmiło te osiągnięcia. Poza tym w Hogwarcie były wybitne postacie, a Canavan zrobiła przekrój społeczeństwa, bo wśród uczniów Tessia wyróżniała się choć inni też mieli duże umiejętności. To jeszcze bardziej świadczy o feministycznym smaczku, bo kobieta wybija się w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Targ z magiczkami też możesz potraktować jako element komizmu :)
      popracuję nad tym tłem :)

      Usuń
    6. Do inteligencji jak do inteligencji, ale do uroku osobistego na pewno mu dodało.;D I bo ja wiem, czy główna nagrodę zgarnia Harry? Każdy w końcu przecież dostaje to, na czym mu zależało - Ron chwile sławy i uznania, a Harry święty spokój. Każdemu wedle potrzeb. I nie zgadzam się, że w Hogwarcie były jednostki wybitne - to też był przekrój całego społeczeństwa, tylko że czarodziejów - czyli w zasadzie to samo, co u Canavan. I dla mnie to, ze Tessia aż tak wyróżnia się wśród wszystkich kobiet jest dość obrzydliwe i antyfeministyczne. Wydźwięk jest taki, że tylko damskie jednostki wybitne zasługują na jakąkolwiek uwagę, bo tylko jedna na milion ma w głowie coś więcej niż ciuchy i facetów...
      A Ci mężczyźni też niezbyt bystrzy. Kiedy czytałam, jak to magowie uganiają się za wrogami po całej mapie, to się za głowę złapałam. Zero pojęcia o jakichkolwiek działaniach wojennych. Za to wszyscy poświęcali mnóstwo uwagi Tessi, a i owszem.;)

      Usuń
    7. Kto zabił Voldemorta- Harry, kto był główynym bohaterem- Harry ;)a z Tessią jest trochę tak jak w życiu, chcesz osiągnąć sukces musisz się czymś wyróżniać i myślę że to chciała pokazać Canavan, poza tym zarówno magiczki jak i magowie (szczególnie Ci z Kyralii średnio się prezentowali) wyszło jej jak wyszło oceniłam powieść 4/6 ni mniej ni więcej zdania swojego bronić będę, dobra lektura na plażę ;)

      Usuń
  12. Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie czuję sie książką zainteresowana :d

    OdpowiedzUsuń
  13. o Canavan słyszałam wiele dobrego, ale jej świat to zupełnie nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapowiada się ciekawie, aczkolwiek nie jest to lektura dla mnie. Nie przepadam za fantastyką w żądnym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam trylogię i tą także - bardzo mnie urzekły, wszystkie!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie cenny i pozwoli mi pisać jeszcze lepsze teksty.